Zdecydowane! Wybrałem pieśń, którą zaprezentuję podczas egzaminu wstępnego do Studium Organistycznego. Będzie to “Witam Cię, witam” – piękna, klasyczna pieśń eucharystyczna z XVIII wieku, znana chyba każdemu, kto choć trochę związany jest z liturgią.
To mój pierwszy poważny krok – jako kandydat na rok zerowy nie muszę jeszcze grać na instrumencie, ale muszę zaśpiewać. I chcę zrobić to jak najlepiej.
Dlaczego właśnie ta pieśń?
Po pierwsze – jej treść. Głęboko modlitewna, skupiona na tajemnicy Eucharystii, z prostym, a jednocześnie uroczystym przekazem.
Po drugie – melodia. Choć na pozór prosta, wymaga precyzji, kontroli oddechu i pewnego prowadzenia głosu. A o to wcale nie tak łatwo, gdy emocje będą grać równie mocno jak dźwięki.
Na co muszę zwrócić uwagę?
- Intonacja – pieśń oparta jest na diatonicznej melodii w tonacji C-dur, ale pojawiają się skoki tercji i kwart, które łatwo “przestrzelić” bez odpowiedniego przygotowania.
- Fraza i tempo – każda zwrotka ma naturalny, spokojny rytm. Nie można się spieszyć, ale też nie wolno przeciągać – trzeba znaleźć równowagę, która zachowa charakter modlitwy i jednocześnie pozwoli dobrze oddychać między wersami.
- Emisja głosu – to wyzwanie samo w sobie. Szczególnie przy dłuższych dźwiękach i zakończeniach fraz, gdzie trzeba zadbać o czystość i spójność barwy.
- Tekst – każde słowo powinno być zrozumiałe i wyśpiewane świadomie.
Od teraz codziennie poświęcam trochę czasu, by ją solidnie opanować. Ćwiczę linia po linii, słucham różnych wykonań, analizuję tekst, szukam sposobu, by zaśpiewać ją nie “technicznie dobrze”, ale prawdziwie.
Do egzaminu jeszcze trochę czasu – ale już czuję, że ta decyzja to kolejny ważny krok na mojej drodze.
Trzymajcie kciuki i… do zobaczenia w kolejnym wpisie!
M.